Friday 1 August 2014

Zawieszony blog

Jak zapewne same zauważyłyście (o ile ktoś jeszcze to czyta) długo nas tu nie było. Miałam ponad rok przerwy od pisania z przyczyn bliżej nieokreślonych. Jednak niedawno powróciłam i regularnie dodaję rozdziały na "The falling leaf", czyli opowiadanie o Harry'm, na które serdecznie Was zapraszam.
Tutaj zacznę dodawać rozdziały, gdy skończę obecne opowiadanie. Wiem, że minęło dużo czasu i bardzo Was za to przepraszam, ale ta historia ma póki co niewiele rozdziałów, więc myślę, że to nie problem przeczytać wszystko od nowa i sobie przypomnieć :) Będę pisać sama, czy z Annabellą? Nie wiem, to się okaże.
Jak pisałam wyżej, póki co zapraszam Was na moje obecne opowiadanie:

Gatunek: obyczajowy
Fabuła: Przypadkowe spotkanie może zmienić tak wiele w życiu człowieka. Jeden uśmiech może zawrócić w głowie. Codzienność może nabrać kolorów. Wszystko się zmienia... A spadający liść może nie doczekać się spotkania z ziemią.

(Nie)zwykłe opowiadanie z Harry'm i Grace w rolach głównych.
Wskazówka: Wytrwajcie byleby do czwartego rozdziału ;)

Całusy,
Olga

Friday 5 April 2013

Chapter 10

- Daj spokój, Louis! Wiem, że tam jesteś! – krzyknąłem po raz kolejny, jednak nadal nie uzyskałem żadnej odpowiedzi.
Stałem pośrodku lasu, pod jednym z drzew. Jednak nie było to zwyczajne drzewo… To na nim znajdował się nasz domek, który zbudowali dla nas rodzice, kiedy byliśmy jeszcze mali. To było nasze sekretne miejsce – moje i chłopaków. Zawsze przychodziliśmy tu, żeby się pobawić, lub gdy spiskowaliśmy by zrobić komuś jakiś numer, czy coś w tym stylu.
Pomimo iż już od kilku lat się tu nie bawiliśmy, wiedziałem że Lou nadal przychodził w to miejsce, gdy chciał pobyć sam.
- Louis! – krzyknąłem po raz ostatni, w nadziei, że chłopak w końcu zejdzie.
Jednak gdy nadal nie uzyskałem żadnej odpowiedzi, a wyglądało na to, że mój przyjaciel nie miał zamiaru ruszyć swego zacnego tyłka, postanowiłem, że sam wejdę na górę.
„Rany, jak ja dawno tego nie robiłem”, pomyślałem, gdy nieco nieudolnie zacząłem wspinać się po drabince. Na szczęście obyło się bez większych problemów – nie spadłem, co najważniejsze. Już po chwili byłem na górze.
- Louis – odezwałem się spoglądając na mojego przyjaciela.
Wgramoliłem się do środka, jednak chłopak nadal nie raczył się odezwać.
- Stary, daj spokój.
- Jeśli to wszystko, co masz mi do powiedzenia to możesz już iść – mruknął w końcu.
- Nie, nie wszystko – odparłem. – Stary, ja… Chciałem cię przeprosić.
Louis przeniósł na mnie wzrok, jednak nadal nie był przekonany.
- Może rzeczywiście trochę przesadziłem z tym naciskaniem na was i z próbami – przyznałem. – Ale po prostu… bardzo chciałem, żeby nam się udało. Nie tylko dla siebie. Dla nas. Wierzę, że możemy wiele osiągnąć, ale tylko, gdy jesteśmy razem.
„Wow, ale to było głębokie”, pomyślałem.
- Ja też w to wierzę – zachrypniętym głosem odezwał się Louis. – I też przepraszam, może trochę przesadziłem z tymi pretensjami. Ale po prostu…
- Wiem, stary, wiem – przerwałem mu, uśmiechając się.
Mój przyjaciel odwzajemnił uśmiech.
~*~
- Lizzie! – krzyknąłem, przepychając się przez tłum ludzi na ulicy. Czemu dziś tyle tutaj ludzi?! – Lizzie!
W końcu dziewczyna zatrzymała się i odwróciła.
- Oo, cześć Harry – uśmiechnęła się na mój widok.
- Właśnie cię szukałem – oznajmiłem. – Mam świetne wieści!
- Jakie?! – podekscytowana Liz krzyknęła trochę za głośno.
- Ja i chłopcy będziemy mieć koncert! – oświadczyłem poważnym tonem.
- To świetnie! – ucieszyła się.
- Wpadniesz, prawda? – poruszyłem brwiami.
- No pewnie – uśmiechnęła się. – A kiedy i gdzie?
- Jutro o ósmej w tej restauracji, w której byliśmy ostatnio.
- Okej, w takim razie na pewno będę. Teraz przepraszam, ale muszę lecieć pomóc babci! – krzyknęłam na odchodnym, posyłając mi ręką buziaka.
„Czy to miało coś znaczyć?” zastanowiłem się na chwilę.

~*~
Zamaszyście otworzyłem dużą, drewnianą szafę. Miałem nadzieję, że znajdę coś odpowiedniego na pierwszy koncert One Direction. Nie miałem dużego pola do popisu, ponieważ wśród okropnych, mundurkowych ubrań i rozciągniętych koszulek wisiała tylko jedna, śnieżnobiała koszula. "Idealna!" pomyślałem i zdjąłem ją z wieszaka. Po kilku chwilach na łóżku wylądowała moja kompletna garderoba na dzisiejszy wieczór. Stanąłem przed lustrem w samych bokserkach i skarpetkach podciągniętych prawie pod kolana i przeczesałem palcami swoje niesforne loki.
- Ślicznie wyglądasz księżniczko ale miło by było gdybyś jednak się pośpieszył. - usłyszałem głos Niall'a, który ledwo powstrzymywał się od śmiechu. Horan ubrany był bardzo schludnie i elegancko. Miał na sobie koszulę w czarno-czerwoną kratę i zwykłe czarne spodnie. Na szyi miał cienki, czarny krawat. Chyba każdy miał go w szafie - no cóż taka moda. W pośpiechu wciągnąłem na siebie ciemnogranatowe spodnie i białą koszulę w której od razu podwinąłem rękawy. 
- Pomożesz mi? - zapytałem podając kumplowi czerwony krawat. Nigdy nie byłem w tym dobry a Horan był całkiem niezły w te klocki.
- Jasne!
Jednak okazało się, że zawiązanie krawata osobie, która ma okropne łaskotki w okolicach szyi - czyli mnie zajmuje więcej niż dwie minuty.
- Idziemy? - zapytałem i jeszcze raz rzuciłem okiem na swoje odbicie w lustrze
Szybko zbiegliśmy po schodach na dół. Zajrzałem do kuchni.
- Pa mamo, życz nam powodzenia! - chciałem już udać się do wyjścia
- Pokaż się synecz... Harry. - mama szybko poprawiła się. - Wyglądacie prześlicznie chłopcy! - wzruszona powiedziała i dała mi buziaka. Chciałem na nią nakrzyczeć ale nie mogę odbierać jej wszystkich przyjemności z bycia matką. I to w dodatku tak przystojnego młodzieńca, którego może bezkarnie całować.
Zarzuciłem na plecy swoją gitarę i w końcu udało nam się opuścić z Niall'em mój dom. Byliśmy już nieźle spóźnieni!
~*~
- Boicie się? - szepnął Liam nerwowo wycierając spocone dłonie w spodnie.
Nikt nie odpowiedział. Skupialiśmy się na nuceniu piosenek. Nagle podszedł do nas Tom, który pracuje w tej restauracji, zabawia gości i puszcza muzykę na potańcówkach. 
- Gotowi? - uśmiechnął się
- Takk! - krzyknął Louis, chociaż widać było że zrobił to z nerwów
Nagle wszystkie oczy były skierowane na nas. Kurczowo trzymałem mikrofon w obawie, że wyśliźnie się z moich mokrych dłoni. Popatrzyliśmy na siebie. To był znak, że możemy zaczynać. "Wonderwall" (włącz) poszło na pierwszy ogień. Słyszałem niepewność w naszych głosach. Kilka razy pomyliłem się z Niall'em w akordach ale wszyscy bawili się świetnie i nie wychwycili naszego błędu. "I'm yours" to była bułka z masłem. Dalej szło już tylko coraz lepiej. Czuję, że idziemy w dobrym kierunku!
_________________________________________________________________

WIELKI POWRÓT! :)
Jak zapowiadałam, opowiadanie znowu rusza! Nie wiem, czy wszystkie czytałyście poprzednią notkę, dlatego niestety muszę Was poinformować, że coco zrezygnowała z pisania z powodu braku czasu i weny. Nie czułabym się całkowicie pewnie, pisząc to opowiadanie sama, dlatego poprosiłam o pomoc moją przyjaciółkę, Aleksę :)
Ten rozdział jest po prostu takim powrotem do tej historii, dlatego nie dzieje się w nim zbyt wiele. Jednak mam nadzieję, że nowe rozdziały spodobają Wam się równie bardzo, co poprzednie, gdyż już niedługo ruszamy z niezłą akcją! - Olga

Hej! Jestem Aleks (Aleksa) albo Lexi jak wolicie, a opowiadania piszę pod nickiem Annabella. Bardzo się cieszę, że mogę współtworzyć opowiadanie z moją cudowną i kochaną Olgą  Mam nadzieję, że się Wam spodobam. I w ogóle strasznie się cieszę, że mogę pisać to opowiadanie! Nie wiem co napisać:) Mam tylko nadzieję, że nie odstraszę Was XD - całusy, Aleks

P.S. Wiemy, że w tamtych czasach nie było "Wonderwall" i "I'm Yours", ale jak to coco kiedyś napisała: załóżmy, że były haha x

Monday 18 March 2013

UWAGA

Cześć wszystkim! :)
Tak, wiem - dawno nic się tu nie pojawiło. Jednak wpłynęły na to niezależne od nas czynniki...
A no właśnie - nas. Otóż... Coco zrezygnowała z dalszego pisania z powodu braku czasu i weny. Przykro mi z tego powodu, jednak nie będę jej przecież do niczego zmuszać. Ale nie martwcie się, opowiadanie będzie kontynuowane (w końcu, haha! x). Od następnego rozdziału będę pisać razem z Aleksą (twitter & blog), która jest równie świetną pisarką, co coco! :)
Nie wiem jeszcze dokładnie, kiedy ruszymy z dodawaniem notek, gdyż Aleksa musi ogarnąć całą fabułę, a ja muszę wprowadzić ją mniej więcej w dalsze pomysły ;)
Chciałabym na koniec tylko powiedzieć, byście nie wątpiły: NIGDY nie zapomniałyśmy o tym opowiadaniu. Cały czas starałyśmy się o nową notkę.
Całusy,
Olga xx